Być kobietą, być kobietą… To niełatwe zadanie w obliczu bogatej oferty kosmetyków, jaką proponują nam producenci. Który peeling ma cudowną konsystencję i skutecznie wykonuje swoje zadanie? Czy zwyczajna kąpiel w wannie może przekształcić się w komfortowy rytuał SPA bez wydawania mnóstwa pieniędzy? Na te i inne pytania odpowiadamy my – dziewczyny z Beauty Zone. Każda z nas w kosmetykach szuka czegoś innego. Mamy różne potrzeby, więc nie lada wyczynem jest zaspokojenie ich wszystkich. Jak w tym kontekście wypadają kosmetyki z Morza Martwego White Flower? Przekonaj się. 🙂
Mydło z Morza Martwego… wszystko umyje?

Z dużą dozą ciekawości rozpakowałyśmy przesyłkę od White Flower. Które kosmetyki dostałyśmy do recenzji? Nie zdradzimy wszystkiego od razu. Zaczniemy od mydła w płynie, które otrzymałyśmy w praktycznych butelkach z pompką. Każda z nas zabrała swój egzemplarz do domu, by w spokoju zapoznać się z zapachem i konsystencją. Agnieszka, która dobierając kosmetyki dla siebie zwraca uwagę dosłownie na wszystko, zachwyciła się… kolorem mydła. Rzeczywiście, jest niespotykany, bo perłowy. To pierwszy odnotowany plus.
Kolejny należy się White Flower za zapach. Naturalne mydło solankowe z Morza Martwego z wyciągiem z wąkroty azjatyckiej i alantoiną pachnie obłędnie. Świeżo i delikatnie cytrusowo. Julia zwraca uwagę na fakt, że twarz po umyciu pozostaje niezwykle gładka i miękka. Jakby nie wymagała już stosowania żadnych ser ani kremów. Jednak to młoda dziewczyna, zaledwie 20-letnia. Ma więc inne potrzeby niż ja i Agnieszka.
Z zaskoczeniem przeczytałam skład tego mydła. Wskazuje na właściwości anti-ageing i przyspieszenie regeneracji skóry, również tej z tendencją do trądziku. Zawartość alantoiny, D-pantenolu i oleju makadamia wzmacnia efekt, co, szczerze mówiąc, odczułam na swojej skórze. Od lat zmagam się ze skutkami posiadania wrażliwej cery, skłonnej do podrażnień. Mydło pomogło mi pozbyć się uczucia ściągniętej, przesuszonej skóry.
Kąpiel solno-olejowa z Morza Martwego w kobiecym rytuale

Oddajmy głos Agnieszce, która jako pierwsza przetestowała ten kosmetyk. Olejki eteryczne zawarte w produkcie wypełniły zapachem całą jej łazienkę zapraszając do przygotowania sobie domowego SPA. Aga nalała do wanny ciepłej wody i wymieszała ją z solidną garścią soli. Usiadła wygodnie i co jakiś czas oblewała się powstałą mieszanką doceniając przyjemną dla skóry teksturę. Po kilkunastominutowej kąpieli Agnieszka była zrelaksowana i… pachnąca! „Szczerze? Nie spodziewałam się, że moja skóra będzie tak jedwabiście gładka i otulona zapachem nawet po użyciu ręcznika. Ja czułam się fantastycznie. Nawet mój mąż zwrócił na to uwagę. Jestem pewna, że swoją następną kąpiel również wzbogaci o tę kąpiel solno-olejową. 🙂”

Na te słowa szybko zareagowała Julia, która postanowiła przetestować kosmetyk od White Flower następnego dnia. Podobnie jak Aga, wlała wody do wanny, wymieszała ją z produktem i rozpoczęła swój własny rytuał SPA w towarzystwie relaksacyjnej muzyki. Zanurzyła się w wodzie z solą po samą szyję, oddając się błogiemu wypoczynkowi. Spędziła w ten sposób około 20 minut. Po wyjściu z wanny i delikatnym wytarciu ciała zauważyła, że jej skóra wciąż jest otulona olejową warstwą. Pięknie pachnącą, przyjemną, którą porównała do miękkiego kocyka. Gdy się wchłonęła, skóra Julii pozostała gładka i wciąż pachniała bergamotką oraz pomarańczą.
Kąpiel solno-olejową z Morza Martwego White Flower przetestowałam również ja. Pod wrażeniami koleżanek podpisuję się obiema rękami i praktycznie każdą częścią ciała. 🙂 Dodam tylko, że po kąpieli przebrałam się w koszulkę nocną i od razu poszłam do łóżka zasypiając bez stresu, pochłonięta wspaniałym zapachem. Ten relaks zapewniło mi połączenie soli z Morza Martwego z olejami: ze słodkich migdałów, kiełków pszenicy, arganowego i jojoba oraz olejkami eterycznymi. Powiem tylko jedno. WOW!
Gwiazda wieczoru. Peeling solno-błotny z Morza Martwego

Kąpiel w błocie to moje marzenie z dzieciństwa! 🙂 Nie spodziewałam się jednak, że to doświadczenie będzie tak przyjemne. 😉 Peeling z Morza Martwego White Flower zagości w mojej łazience na stałe nie tylko ze względu na ultrakomfortową konsystencję i idealną grubość ziarenek. To kolejny kosmetyk od White Flower, który pachnie zjawiskowo. Praca z nim jest bardzo komfortowa, bo świetnie przykleja się do skóry. Nie ślizga się po niej, więc mogłam sprawnie pozbyć się martwego naskórka z rąk, nóg, brzucha, dekoltu i pośladków. Peeling ma właściwości antycellulitowe, co da się zauważyć już po kilku dniach stosowania. Skóra staje się gładsza, tak po prostu.
Dlaczego nazwałam ten produkt gwiazdą wieczoru? Bo Julia wykorzystała peeling z Morza Martwego podczas wieczornego spotkania z przyjaciółkami, podczas którego testowały różne kosmetyki. Produkt od White Flower znalazł się na pierwszym miejscu podium. Dziewczyny pokochały go za wyczuwalną zawartość olejów (kokosowy, arganowy, z pestek winogron) i, jak zapewne się domyślasz – za zapach.
Agnieszka z kolei doceniła jego właściwości antycellulitowe. Choć ma ładną, zadbaną skórę, to peeling solno-błotny tylko poprawił jej jędrność. Zauważyła też wyższy poziom nawilżenia skóry, więc dołącza do grona osób, które będą go używać regularnie.
Czy polecamy? Tak. Trzy razy tak. Dziewczyny z Beauty Zone potwierdzają, że kosmetyki z Morza Martwego od White Flower to must-have na cały rok. 🙂
_____
Więcej wiedzy? Polecamy artykuły dotyczące innych zagadnień: